wtorek, 21 lutego 2012

Karolina Kozak - Mimochodem

Kozak - grzyb, but, mieszkaniec wschodnich stepów, ukraiński taniec? Nie, nie to utalentowany muzyk, tekściarz, wokalista, prezenter. Tak to mowa o niej - o Karolinie Kozak!

Nie pamiętam dokładnie kiedy pierwszy raz zetknąłem się z osobą Karoliny. Kojarzę chyba moment, w którym w jednej ze stacji muzycznych emitowany był video klip do jej pierwszego, solowego singla "Razem zestarzejmysię" [http://www.youtube.com/watch?v=oGNLGJxPwRo].Niestety moja ówczesna wrażliwość muzyczna nie rozumiała tej piosenki. Pomyślałem: "Jezu ma dready, a smęci i śpiewa o tematach godnych 40 letniej kobiety przechodzącej jakiś osobowościowy kryzys". 
Dzięki Bogu z czasem nauczyłem się rozumieć wiele rzeczy i dziś mogę powiedzieć,że piosenka ta jest bardzo nastrojowym utworem z niebanalnym tekstem i choć może słabą muzycznie zwrotką, ale za to z wspaniałym refrenem. Melodia refrenu dostarcza takich uczuć 
i emocji, że śmiało można powiedzieć: życzę każdemu takiego refrenu!

Ale momencik, momencik.. to nie o płycie "Tak zwyczajny dzień" ma być dzisiaj mowa. Kończąc ten przydługawy wstęp, przejdźmy do konkretów.

Po 5 latach Karolina powraca z nowym krążkiem o nazwie "Homemade". Nazwa tajemnicza zbytnio nie jest i podejrzewam, że podkreśla sposób w jaki album powstał. Choć u Karoliny 
w mieszkaniu orkiestra Sinfonia Varsovia raczej się nie zmieściła! 
Przede wszystkim, pierwsza rzecz na jaką zwróciłem uwagę to wizualna przemiana Karoliny. 
Z długimi włosami wygląda po prostu przepięknie! [http://www.youtube.com/watch?v=Gsk0Md6F-pI]  
Z faktów generalnych:
"Homemade" premiera 5 marca, wydawnictwo pod skrzydłami już nie Jazzboy Records, 
a w całości Sony Music Polska (szkoda...). Przy powstawaniu longplaya udział wzięło wielu utalentowanych muzyków znanych od dawna Karolinie. Wszyscy bowiem tworzą zgraną paczkę o ile nawet nie muzyczną rodzinę. "Domowej Roboty" płyta nie jest ich pierwszym wspólnym dokonaniem. I tak produkcją zajęła się Kasia Piszek (klawiszowiec Ani Dąbrowskiej, współkompozytor wielu znanych Wam z radia hitów), miks i mastering nikt inny jak sam Andrzej Smolik. Muzycznie projekt wsparli również m.in. Marcin Ułanowski (również perkusista zespołu m.in. Ani Dąbrowskiej) oraz sam Bogdan Kondracki. I tutaj nie uwierzę, że Pan Bodzio poza grą na basie i chórkami nie udzielił się na płycie w inny sposób. Na pewno nie raz ratował Kasię w sytuacji produkcyjnego potrzasku. Wszak jego wiedza i dorobek producencki jest chyba marzeniem każdego młodego muzyka, czyli np. moim :)

O samej zawartości płyty na chwilę obecną za wiele powiedzieć nie można. Znany jest nam tylko pierwszy singiel pt. "Mimochodem". [http://www.youtube.com/watch?v=DvbmS0-GsrA&ob=av2n].
I tutaj Karolina zaskakuje. Kto przyzwyczaił się do spokojnych, nastrojowych melodii , może czuć się zawiedziony, jednak mnie takie uczucie nie doskwiera. Ja czuję wielką świeżość.
Utwór jest w pewnym stopniu dość pretensjonalny. Porusza tematy [moją prywatną interpretacją stwierdzone] ocierające się o  występowanie wszechobecnej sztuczności, wyścigu szczurów czy braku bliskości. O zaprogramowanych uczuciach,  nieustannej walce. Puentą numeru jest to, iż autor[a więc Karolina] stanowczo protestuje i nie odnajduje się 
w takim świecie. Można stwierdzić,że ktoś stara się to na niej wymusić, ale ona nigdy na to się nie zgodzi. Nie chce przechodzić obok uczuć, świata mimochodem, a więc obojętnie, nie przywiązując do nich wagi, dbając tylko o własny interes. Piosenka o pięknym przesłaniu. Szanujmy się nawzajem i dostrzegajmy piękno codziennego życia. Może brzmi to banalnie, ale czy nie jest tak,że  troszkę o tym zapominamy?
Muzycznie w moim mniemaniu jest całkiem dobrze, choć niektórzy z moich znajomych mówili, iż utwór już po chwili staje się monotonny. Ja bardziej nazwałbym to wpadaniem w trans, 
w którym zaczynamy analizować wyśpiewane słowa i czuć jak bardzo są one nam bliskie.
Ryzykownym posunięciem jest umiejscowienie refrenu - słuchacz musi troszkę poczekać, aby go usłyszeć. Ale moim zdaniem warto!
Nie można przejść obojętne wobec porównań "Mimochodem" do Unfinished Sympathy Massive Attack. Są one jednak zbyt daleko idące. I jeżeli Kasia Piszek czy Karolina znały ten utwór wcześniej, jest to raczej nieświadoma inspiracja i to w dodatku w  bardzo bardzo małym stopniu. Ja osobiście nie słyszę za dużo podobieństw poza niektórymi partiami smyków.
I na końcu trzeba by wspomnieć o dość intrygującym klipie. Teledysk nakręcono w Stanach Zjednoczonych. Wraz z muzyką stanowi on przyjemnie zgraną formę. 
Ciekawostką jest to, iż aktorka demolująca auto bała się zagrać sceny z uderzaniem kijem baseballowym o szybkę samochodu. Zgadnijcie kto ją zdublował? Oczywiście Karolina!

Odnajdując piosenkę "Mimochodem" na soundcloud'zie Sony Music towarzyszyło mi uczucie podobne do tego, gdy słuchałem po raz pierwszy "W pięciu smakach" Brodki.
Mianowicie, duży, duży sukces. I pewnie znów będę musiał się denerwować, że kiedy ja zamieszczałem ten utwór na swojej facebook'owej ścianie nie cieszył się on zbytnio zainteresowaniem znajomych, lecz kiedy stanie się "modny" będę musiał oglądać linki do niego prowadzące w podobnych ilościach co "Somebody That I Used To Know" Gotye!

Na pewno w okolicach 5 marca udam się do katowickiego Empiku celem zakupienia tego krążka do swojej kolekcji, no chyba,że Karola podeśle mi go ze swoim autografem? ;)
No matter what, kiedy usłyszę więcej na pewno podzielę się swoimi spostrzeżeniami!
I Wam też to radzę, bo Karolina to naprawdę muzyczny Kozak!

bart@songwriter4hire.com

wtorek, 14 lutego 2012

And the Grammy 2012 goes to....?!

Co to jest Grammy?
Z pewnością można powiedzieć,że Nagroda Grammy (skrót od słowa Gramophone) to Oscary muzycznego świata. Właściwe takie porównanie na pierwszy rzut oka wydaje jest nieco niesprawiedliwe i krzywdzące. Dlaczego nie nazwać bowiem Oscara filmowym Grammy?! Ostatecznie konflikt porównań powinna rozwiązać informacja, iż Oscar to o 31 lat starszy kolega Grammy, co świadczy przede wszystkim o jego dłuższym, 
w show-businessie, stażu i dla niektórych osób pewnie większym prestiżu.
Nagrody to rezultat głosowań i rozważań członków oraz ekspertów Narodowej Akademii Sztuki i Techniki Rejestracji w celu uhonorowania osiągnięć w dziedzinie muzyki. Amerykański przemysł muzyczny lubi podwyższać swoją rangę poprzez używanie poważnych 
i wyrafinowanych nazw. Prawda?! 
W swojej historii nagrody te wręczane były w różnych miejscach Ameryki. Zaczynając od Nowego Jorku, Los Angeles (do 1971 zarówno tu i tu), a kończąc na Nashville.
Warto również wspomnieć o tym, że walka o prawa do transmisji między znanymi stacjami TV (CBS i ABC) była bezpośrednią przyczyną powstania konkurencyjnych American Music Awards. Jak nie można mieć oryginału to tworzy się podróbkę. Wystarczy zmienić nazwę i o to jest! Unikalny produkt!

Kategorie.
W tym roku po raz pierwszy skusiłem się, aby oglądnąć "na żywo" całą ceremonię. Oczywiście nie osobiście, ale za pomocą YouTube'a. Niestety moje założenia w znacznej części okazały się klęską, ponieważ wytrwałem tylko do części tzw. "zapychaczy". Są to mało medialne kategorie, które wręczane są podczas zjeżdżania się 
i kroczenia po czerwonym dywanie "prawdziwych i jedynych gwiazd". 
Z jednej strony uważam,że to naprawdę jakaś kiepska nobilitacja mainstream-owych kategorii, z drugiej jednak gdyby wszystkie z 78 kategorii miały być przedstawiane w ten sam sposób jak "General Fields" (o których napiszę później) to w 2011 roku Lady Gagę zjadłyby robaki, a w roku obecnym Rihanna nabawiłaby się niezłego przeziębienia, nie wspominając o Bruno Marsie, któremu do końca życie nerwica dawałaby się we znaki. 
Obszary generalne (ang. general fields) to własnie te kategorie, o które rozchodzi się najbardziej. To one są prawdziwym show, na które wszyscy czekają. No może prawie wszyscy, bo ja jednak usnąłem z myślą, że nazajutrz oglądnę powtórkę.

  • Album of the Year - nagradza wykonawcę oraz zespół produkcyjny całego albumu.
  • Record of the Year - nagradza wykonawcę oraz zespół produkcyjny danego nagrania.
  • Song of the Year - nagradza autorów/kompozytorów piosenki.
  • Best New Artist - nagradza wykonawcę, który wydał w określonym czasie swoje pierwsze dzieło, które zapewniło mu rozpoznawalność (zdarza się jednak, że dane wydawnictwo nie musi być debiutanckim).
Nominacje.
Kategorie główne:
  • Album of the Year - Adele - 21
nominowani: Foo Fighters - Wasting Light, Lady Gaga - Born This Way
Bruno Mars - Doo-Woops & Hooligans, Rihanna -  Loud
  • Record of the Year - Adele - Rolling In The Deep
nominowani: Bon Iver - Holocene, Bruno Mars - Grenade, Mumford & sons - The Cave
Katy Perry - Firework
  • Song of the Year - Adele - Rolling In The Deep
nominowani: Bon Iver - Holocene, Bruno Mars - Grenade, Mumford & sons - The Cave, 
Kanye West - All of the lights  
  • Best New Artist - Bon Iver
nominowani: The Band Perry (moi faworyci), J.Cole, Nicki Minaj, Skrillex

Triumf Adele i inne okoliczności.
Niezaprzeczalnym jest to, że Adele zasłużyła sobie na wszystkie wygrane jakie otrzymała (warto wspomnieć, że za album 19 Adele ma już Grammy w kategorii Best New Artist, można powiedzieć,że wygrała więc wszystko!). Była wielkim zjawiskiem roku 2011. Pokazała, że muzyka potrafi obronić się sama, bez zbędnych "gołych tyłków" czy innych części ciała. Co więcej przywróciła wiarę w szczerość, swobodę bycia sobą. 
Na poparcie tej tezy można przywołać sytuację podczas dziękowania po zgarnięciu statuetki Albumu Roku: Adele żartuje sama z siebie odwracając się od mikrofonu mówiąc "O jeju, ale mam śpika", wprawiając publiczność w ogromny śmiech i radość.
Była jednak (moim zdaniem) podczas tej gali osoba poszkodowana. Mam na myśli Bruno Marsa. Rok 2011 również należał do niego. Kto z Was nie słyszał "Just They Way You Are" czy "Grenade"?! Jego album jest naprawdę przyzwoitym popem, dobrze przemyślanym, 
z wpadającymi w ucho melodiami i aranżami. Myślę, że gdyby Adele odstąpiła Record Of The Year lub Song Of The Year Marsowi, nie byłaby wiele stratna, a on na pewno zostałby przez to doceniony. Nie zmienia to faktu, że bardzo śmiesznym było to, jak podczas przedstawiania nominowanych w ostatniej kategorii, w której Bruno Mars mógł zdobyć nagrodę, gdy okazało się, że wygrała Adele, Bruno Mars zaczął tupać i skakać cały ze zdenerwowania. No cóż artyści muszą nauczyć się również przegrywać.   
No własnie, wielki przegrany? Chyba jest nim Lady Gaga. Niestety, co za dużo to niezdrowo?! Album po albumie, singiel po singlu, widocznie ludzie w ostatnich 3 latach przejedli się już kontrowersją i aranżacją, 
w niektórych momentach przypominającą Disco Polo lat 90tych (w tym momencie należy ostrzec RiRi, jej singiel You Da One, choć bardzo przypadł mi do gustu, wielkiego sukcesu nie odnosi).
Dzisiaj przeczytałem, iż Panna Adkins (bo tak nazywa się Adele) na gorąco po zakończeniu ceremonii ogłosiła, iż po kilku latach promocji dwóch albumów robi sobie 4-5 letnią przerwę, aby skupić się na życiu prywatnym 
i dać od siebie odpocząć. 
Cóż, czyżby był to kolejny dowód na to jak wyjątkową i przyziemną osobą jest pulchna Brytyjka?

Na koniec ciekawostka, a nawet dwie!
Podczas ceremonii wszystkim wręczane są te same, uniwersalne statuetki. Dopiero po odczytaniu zwycięzcy 
i zakończeniu imprezy, każdy wygrany dostaje swój pozłacany gramofon z wygrawerowanym imieniem 
i kategorią. Ma to na celu ochronę wyników, aby nikt spoza ścisłego kręgu nie dowiedział się o tegorocznym wyborze.

Grammy 2012 to pierwszy występ Adele od przeprowadzonej pod koniec roku operacji usunięcia polipów ze strun głosowych. W krótkim wywiadzie podczas transmisji Ryan Tedder (wokalista One Republic, producent hitów Beyonce, Leony Lewis czy piosenki Turning Tables 
z albumu 21 -  Adele, za który jako kompozytor i producent również dostał Grammy patrz Album Of The Year) powiedział, iż bardzo przeżywał operację swojej współpracowniczki - bał się, iż nie wróci do pełnej formy. Gdy jednak usłyszał pierwsze dźwięki Rolling In The Deep podczas występu na ceremonii , odetchnął z ulgą! Cóż Adele głos ma niepowtarzalny!

Linki:
-nominację i ogłoszenie wyników w głównych kategoriach

-Foo Fighters i najlepszy występ rockowy

-wywiad z Ryan'em Tedder'em

www.grammy.com
-oficjalna strona Grammy Awards

bart@songwriter4hire.com

piątek, 10 lutego 2012

Let the game begin!

Słowem wstępu.
Ludzie mówią, że początki są ponoć trudne. Nigdy nie blogowałem, więc mam nadzieję, że nie będzie to blog "jednego sezonu". Choć ta forma wypowiedzi kojarzy mi się przede wszystkim 
z tandetnym wylewaniem łez na tenbitowskiej platformie, od paru miesięcy obserwując "dzienniki" innych, stwierdziłem, że może być to jednak wartościowe. 
Tak więc i ja chciałbym podzielić się ze światem swoimi spostrzeżeniami, uwagami na różne nurtujące mnie tematy. 
Kim jestem i o czym chciałbym pisać?
Jestem dwudziestoparoletnim chłopakiem, którego hobby (jak pewnie wielu milionów na tym świecie) to muzyka. Nie jestem tylko biernym pasjonatem  - zasłuchującym się w setki płyt (a raczej trafniej na dzisiejsze czasy wskazując - mp3-ek), ale również muzykantem. Trochę komponuję, nagrywam, produkuję, ale tutaj nie chciałbym pisać o "swojej muzyce" (choć czasem pewnie o czymś wspomnę), ale o materiale z szeroko pojętej popkultury. 
Popkultury, ponieważ nie jestem alternatywnym freak'em, ale też i mainstream'ową chorągiewką. Zwracam uwagę po prostu na to, na co nakierują mnie moje uszy i intuicja. 
Słowem zakończenia.
Bo przecież o gustach się nie dyskutuje?!